Dziękuję za odwiedziny, choć mam cichą nadzieję, że jeszcze się tu spotkamy.
Wszystkie zdjęcia i prace, które tu publikuję, są mojego autorstwa. Jeśli jest inaczej, zawsze o tym informuję.
Jeśli chcesz je wykorzystać, podaj proszę ich źródło. Dziękuję.

niedziela, 29 września 2013

Otoño verde

Naszyjnik ten powstawał długo i bardzo boleśnie, ale koniec końców udało mi się z nim uporać.
Jest dla mnie wyjątkowy z dwóch powodów. Pierwszy to fakt, że powstawał w prezencie urodzinowym dla mojej siostry. Tu wypada mi się przyznać, iż siostra ma urodziny obchodzi w początkach sierpnia, a dostała go początkiem września, więc bolesność jego powstawania ma w tym fakcie znamienny dowód.
Powód drugi - sznur to herringbone. Czyli technika, której od dawna zamierzałam "skosztować", a udało się z nią uporać właśnie teraz. Myli się jednak ktoś, kto pomyśli, że szło mi zgodnie z instrukcją. Niestety - schemat do wykonania twisted herringbone stich nie okazał się dla mego umysłu zbyt łatwy, więc robiłam go po swojemu. Na okrętkę, dłużej i pewnie utrudniłam sama sobie życie, ale liczy się efekt :)
Bez zbędnych słów przedstawiam Wam zatem klimaty jesieni w zieleni:



Element sutaszowy jak zwykle prosty i delikatny - z zazdrością patrzę, jak niektóre dziewczyny meandrują zawijaskami :) Ja jednak zawsze stawiam na minimalizm :) I nawet jak czasem coś pokombinuję, to zawsze pruję i zostawiam wersję light ;)


Tak się jakoś składa, że na wyzwanie jesienne zgłaszam często elementy wiszące. Chyba muszę się poprawić od następnego koloru :)
Ale póki co z zielenią jestem gotowa już jakiś czas, więc wyjścia nie mam :)


Pochwalę się jeszcze - mój ostatni naszyjnik zdobył wyróżnienie :)

I miło mi powitać kolejnych podglądaczy :)

Pozdrawiam serdecznie :)

wtorek, 24 września 2013

Otoño amarillo

Haft koralikowy polubiłam już jakiś długi czas temu. I wówczas po raz pierwszy oplotłam, wróć, próbowałam opleść, ten cudowny nefryt bursztynowy. Wtedy jednak nic z tego nie wyszło, a i koralików w kolorkach, jakie powinny mu towarzyszyć nie miałam. Po kilkunastu miesiącach zdecydowałam się na kolejne podejście. Tym razem nieco bardziej przygotowana i nabuzowana wytworami moich blogowych koleżanek, których arcydzieła namiętnie oglądam, podjęłam drugą próbę. Ula, Asia, Ruda, Kasia dziękuję Wam za inspirację i pchnięcie mnie na tę właśnie stronę mocy [póki co pewnie bardziej niemocy :)]
Czy to próba udana? Nie mnie to oceniać.
Ja oczywiście nie jestem do końca zadowolona i kto wie, czy nie pójdzie to to pod nożyczki (moją listę zarzutów otwiera wysokość - to jednak wina instrukcji, która kazała mi przykleić kolejną warstwę podkładu - teraz bym z tego zrezygnowała). Oczyma wyobraźni widziałam ten wisior nieco inaczej, ale ...
W końcu to taki pierwszy raz, więc jeśli powstanie coś następnego, to jest szansa, że będzie lepsze. Czytaj: nieco bardziej prosto ułożone koraliki, nieco bardziej rozbudowana forma, i ... to coś, co chwyta za serducho :)




Oczywiście za wszelkie podpowiedzi natury technicznej i estetycznej będę wdzięczna :) Zwłaszcza intryguje mnie sposób podszywania tyłu pracy. Zdaje mi się, że nie do końca dobrze to zrobiłam :)

Mogę jednak zagwarantować, że jeszcze nie jednym wyrobem tego typu Was uraczę - czy tego chcecie, czy nie :) Gdyż ponieważ w ostatni weekend w Rzeszowie odbyła się giełda minerałów, na której to zakupiłam kilka kamyczków no oprawy. Znaczy się - będę walczyć :)

I tradycyjnie już, moją dzisiejszą pracę zgłaszam na jesienne wyzwanie kolorystyczne, w które bawię się z Agnieszką i Edytą z wielką radością :) I które to wyzwanie mocno mobilizuje do działania :)

Witam także nowych zaglądaczy - cieszę się, że zdecydowaliście się towarzyszyć mojej pasji.

Pozdrawiam ciepło :)

sobota, 21 września 2013

Otoño naranja

Z całej siły starałam się, żeby zdążyć stworzyć coś pomarańczowego na jesienne wyzwanie u Edyty i Agnieszki. Najpierw miały być sutaszowe kolczyki, które jednak wydały mi się nijakie, więc zmodyfikowałam je nieco i zaczęłam tworzyć z nich wisior, który koniec końców stanie się kolczykami, ale w innym nieco czasie.
Natomiast olśnienie przyszło na mnie w czwartkowe południe, a wieczorem mogłam się zabrać za jego realizację i połowa pracy była już gotowa :)
Postawiłam na .. trójkąt :) Dawno ich nie robiłam, a wzoru Anabel nie miałam jeszcze przyjemności skosztować :) Troszkę go zmodyfikowałam na moje potrzeby kolorystyczne - musiał być w końcu pomarańczowy.
I tak oto rzutem na taśmę, po dłuuuuuuuugim piątkowym wieczorze, mam trójkąta na szyję, który idealnie skomponuje się z moją bransoletką. Ulubioną, rzecz jasna ;)



Zdecydowałam się na wyplecienie końcówek (oczywiście tak małych nie miałam na stanie) - tutorial udostępniła mi Ruda Agnieszka. Postanowiłam też wypróbować koralikowe zapięcie i tu pomocna okazała się Asia. Dziewczyny bardzo Wam dziękuję :)



Pozdrawiam serdecznie :)

wtorek, 17 września 2013

Baroque flowers

Kolczyki, które wyglądać będą pięknie chyba w każdym kolorze. Ten cudowny wzór zakupiłam sobie ostatnio i muszę przyznać, że zawładnął moim sercem.
Na początek postanowiłam wykonać go właśnie w takich delikatnych, pastelowych barwach, które bardzo lubię i które są niesamowicie uniwersalne. A przynajmniej będą mi pasować do wielu moich - nazwijmy to - stylizacji :)
Przede wszystkim jednak miałam na myśli tę bransoletkę - jedną z moich ulubionych.
Od razu przepraszam Was za słabe zdjęcia - nie potrafię tych kolczyków lepiej sfotografować bez słońca, namiotu i ... może lepszych umiejętności :)




Nie mogłam sobie odmówić kolejnych wersji kolorystycznych :)

Powstała więc klasyczna elegancja w postaci kolczyków i wisiorka




Wzór Tauriel Design

I na razie tyle udało mi się uszyć - kolejne kolorki już czekają :)
Tylko jakoś dni tak ostatnio szybciej mi uciekają i nie wyrabiam swojej normy ;)

Witam nowych bywalców - cieszę się, że zdecydowaliście się podglądać moje zmagania :)
A wszystkich ciepło i serdecznie pozdrawiam

Asia

sobota, 14 września 2013

Zając maileg: Michalinka

Oj, jak dawno nic nie uszyłam! Jakoś pluszaki i inne stwory poszły ostatnio na boczny plan.
A szkoda, bo to miłe zajęcie. Trzeba mi było kopniaka, i to dość solidnego :)
Okazja nie byle jaka - 3 urodziny siostrzenicy, która uwielbia stwory długouche :)
I tak oto jest - pierwsza zajęczyca w wersji maileg:



Wszystkiego dobrego Misiando :)



Bardzo sympatyczne te zajączki i przyznam, że przyjemnie się je szyje. Po królikach, aniołach i kotach klamkowcach, dołączam je do ulubionych :)
I na 100 % powstanie jeszcze jeden ;) Już zresztą jego koncepcja mi się rysuje w głowie :)

Życzę Wam wszystkim miłej i spokojnej niedzieli

Pozdrawiam ciepło :)

EDIT: Mój czerwony melanżowy komplecik zdobył wyróżnienie w wyzwaniu Barwy jesieni. Na kolejny tydzień rządzi pomarańczowy - zdaje się, że pospieszyłam się z publikacją zająca - byłby jak znalazł :)



czwartek, 12 września 2013

Klasyk

Dzisiaj będzie bardzo klasycznie i częściowo starociowo :)
Bardzo prosty komplet w czerni i złocie, które tworzą ze sobą bardzo zgrany duet, zrobiłam ponad rok temu. Zapomniałam o tych zdjęciach i wypadły mi niejako z czeluści :). A że nowości muszą jeszcze poczekać na obfotografowanie, to niech wypłyną i te.
Komplet ten składa się z kolczyków oraz broszki, która pierwotnie miała być bransoletką. Utknęłam jednak na tym etapie, a komplecik poszedł "w świat" (niezbyt daleki jednakże). Tak czy inaczej obiecałam jeszcze bransoletkę, która - z uwagi na rozmaite okoliczności - chyba jednak nie powstanie... (Siostro, musisz mi to wybaczyć)



A klasyka druga to srebrna bransoletka. Cała srebrna - od stóp do głów.
Zapięcie to jest tak efektowne, że wzbogaca nawet najprostszą bransoletkę. A ta właśnie taka jest - najzwyklejszy ukośnik (jeszcze kilka miesięcy temu nie odważyłabym się tak powiedzieć) na 12 koralików w rzędzie, wypleciony w całości z toho 11/o permanent finish galvanized aluminium
Koraliki te mają bardzo charakterystyczny odcień srebra, który jakoś nie chciał mi się skomponować z zasobami kolorów, jakie posiadam, a tym samym wystąpił solo. Myślę jednak, że prezentuje się całkiem dobrze :)




Zdjęcia niestety nie najlepsze - ciężko się te srebra fotografowało, a nie mam już możliwości ich powtórzenia, bo wyfrunęły :)

Pozdrawiam cieplutko :)

P.S. Gdzie to lato się zgubiło?

niedziela, 8 września 2013

Misz masz :)

Melanżowe bransoletki chodziły za mną od dawna. Podoba mi się ich różnobarwność, a i fakt że nie trzeba się pilnować z liczeniem sekwencji ma niemałe znaczenie :)
Bezpośrednim kopniakiem do stworzenia pierwszej były jednak dwa znamienne fakty:
1. Nie byłam w stanie rozdzielić dwóch zbliżonych do siebie odcieni koralików, które zsunęłam z nitki po nieudanym eksperymencie
2. Zakochałam się w pewnej kolorowej, owocowej bransoletce autorstwa Asi :)

W związku z takimi okolicznościami przyrody, nie było już innego wyjścia, jak dosypać do woreczka jeszcze kilka odcieni koralików, mocno zamieszać i ... ta dam, mój pierwszy melanżyk gotowy :)




A jak pierwszy, to i drugi :)

W zasadzie ta bransoletka po prostu nie mogła wyglądać inaczej. Koraliki toho w kolorze hybrid frosted terra cotta apollo mienią się pięknymi odcieniami czerwieni, borda i starego złota i skusiłam się na nie bez wahania. Nauczona jednak doświadczeniem wiedziałam, że jedna paczuszka nie wystarczy mi na ukośnik upleciony z 14 koralików w rzędzie, toteż dosypałam do woreczka odrobinkę innych kolorków i twór wyszedł właśnie tak - jesiennie, ale ciepło i przytulnie. A taką jesień to ja lubię :)




A na dokładkę kolczyki ... kulki, a co!

W komplecie:



I całkiem niedługo, taki obrazek będę codziennie oglądać - bardzo się komponuje z misz-maszowym kompletem :)


Jesień może być piękna :)

I czas to piękno uwidocznić :) Myślę, że dobrym na to sposobem będzie wyzwanie, które przygotowały dwie dziewczyny o szalenie zdolnych łapkach: Agnieszka i Editha
Na ten tydzień króluje czerwony, więc mój misz-maszowy komplecik dobrze się tu wpasowuje :)
Dziękuję bardzo za Wasze odwiedziny i każde pozostawione słowo w komentarzach.
Pozdrawiam ciepło :)

środa, 4 września 2013

I znów ... zygzakiem :)

Ale ostrzegałam, że bardzo mi się ten wzór podoba :)
Tym razem jednak postawiłam na zabawę kolorkami i wyszła taka letnia, wesoła wersja, czyli zaklinania lata ciąg dalszy.
No i zaliczyłam pierwsze oprawienie kaboszonu! Co prawda w wersji mini - bez haftu koralikowego, który nadal brzmi dla mnie nieco abstrakcyjnie, ale zawsze coś :)






Bransoletka to ukośnik na 14 koralików, wypleciony według tego samego schematu.





W użycie poszły toho 11o: amethyst gun, opaque lavender, permanent finish matte galvanized vintage rose i opaque frosted sour apple

A kolczyki to pastylka howlitu otulona w/w koraliczkami, z dyndadełkami w postaci szklanej kuleczki i fire polish







Oplatając te minerały gdzieś w głowie miałam wzór weraph na oplecienie rivoli, ale zrobiłam to okazuje się nieco inaczej. A bezpośrednim kopniakiem do podjęcia działania w tym temacie (kolczykowo-plecionkowo-kaboszonowym) były piękne kolczyki Asi - bluefairy, które ostatnimi czasy pokazała i wnikliwie się im przyjrzałam :)

No to ślę Wam serdeczne pozdrowienia i ukłony w podzięce za chwytające mnie za serce komentarze :)



poniedziałek, 2 września 2013

Inwazja "stonogów" ;)


Jak to dobrze, że Weronika pokazała ten wzór na swoim blogu :) Jak dla mnie to jeden z najprostszych i najefektowniejszych sposobów na wykorzystanie sznurów szydełkowych.

Z tego też powodu powstały kolejne wersje :)


Na początek wytwór najnowszy, do którego wykorzystałam super duo w pięknym odcieniu ceglastej czerwieni, tudzież pomarańczu - lava red
 



Do kompletu powstały też bardzo wdzięczne kolczyki, których wzór już dawno mi się spodobał u Uli i która wzór ten mi podesłała :) Ula, raz jeszcze bardzo Ci dziękuję :)






A teraz troszkę prac starszych :)

Nielubiący brązów, znów mogą się poczuć dotknięci, ale takie miałam wytyczne od koleżanki, no i koraliki :



Dwustronna, brązowo-zielona (toho metallic moss) z super duo w wersji luster brown i dark olivine. Przyznam, że bardzo, bardzo dark.

I na razie ostatnia - w komplecie z zawieszką - naszyjnikiem :)
Tym razem klasyka, czyli połączenie czerni i srebra oraz koralików przeźroczystych, które pod czarnym kordonkiem prezentują się całkiem ciekawie.

I rzeczony wisior w postaci kulki z super duo, zawieszonej na grubaśnym rzemyku:




Taka kulka już u mnie była - tę jednak, nie pamiętając wzoru i nie mając go pod ręką, robiłam po swojemu. Jak się okazało - nieco ją zmodyfikowałam, zupełnie niechcący.
Troszkę się obkupiłam ostatnio w super duo, więc pewnie pokuszę się o kolejne wersje tej bransoletki, która rzeczywiście prezentuje się całkiem fajnie.

Pozdrawiam ciepło i dziękuję za Wasze wizyty i ciepłe słowa :)