Nie było jakoś okazji i chętnych na wspólne wielkie wyjście - a wiadomo, że w kupie raźniej :)
Gdybym jednak na takowy się wybierała, nie czesałabym koka z klatką na ptaki (nawet włosy moje odpowiednią długość do takich fantazji straciły dawno temu) i nie ustroiłabym się w treny i falbany (wcale nie dlatego, że dodałyby mi parę kilo, na niedostatek których wcale nie cierpię).
Postawiłabym na prostą klasykę.
A że ostatnimi czasy bardzo lubię połączenie czerni i złota, to pewnie taki właśnie byłby mój wybór.
Nawet złoty żakiet od paru sezonów wisi w szafie :)
Bransoletka takowa sprawdzi się nie tylko na sylwestrowej imprezie, czy karnawałowych prywatkach, ale z powodzeniem może stanowić dodatek do każdego tzw. stroju wyjściowego :)
Wzór zaczerpnęłam z tej skarbnicy :)
I na koniec jeszcze moja propozycja stylizacji z główną bohaterką dzisiejszego posta :)
Tak właśnie zaprezentowałabym się na wielkim sylwestrowym balu, gdybym na takowy oczywiście się wybrała :)
A Wy jak spędzicie sylwestra? Macie szczególne plany na tę specyficzną noc? Wolicie w kapciach, w domu, czy może preferujecie wielkie lub mniejsze wyjścia?
Pozdrawiam cieplutko, życząc Wam wszystkim samych przyjemnych i radosnych chwil
w nadchodzącym Nowym Roku :)