Jest dla mnie wyjątkowy z dwóch powodów. Pierwszy to fakt, że powstawał w prezencie urodzinowym dla mojej siostry. Tu wypada mi się przyznać, iż siostra ma urodziny obchodzi w początkach sierpnia, a dostała go początkiem września, więc bolesność jego powstawania ma w tym fakcie znamienny dowód.
Powód drugi - sznur to herringbone. Czyli technika, której od dawna zamierzałam "skosztować", a udało się z nią uporać właśnie teraz. Myli się jednak ktoś, kto pomyśli, że szło mi zgodnie z instrukcją. Niestety - schemat do wykonania twisted herringbone stich nie okazał się dla mego umysłu zbyt łatwy, więc robiłam go po swojemu. Na okrętkę, dłużej i pewnie utrudniłam sama sobie życie, ale liczy się efekt :)
Bez zbędnych słów przedstawiam Wam zatem klimaty jesieni w zieleni:
Element sutaszowy jak zwykle prosty i delikatny - z zazdrością patrzę, jak niektóre dziewczyny meandrują zawijaskami :) Ja jednak zawsze stawiam na minimalizm :) I nawet jak czasem coś pokombinuję, to zawsze pruję i zostawiam wersję light ;)
Ale póki co z zielenią jestem gotowa już jakiś czas, więc wyjścia nie mam :)
Pochwalę się jeszcze - mój ostatni naszyjnik zdobył wyróżnienie :)
I miło mi powitać kolejnych podglądaczy :)
Pozdrawiam serdecznie :)
Naszyjnik bardzo ładny podziwiam, ponieważ dla mnie te koralikowe sznureczki to czarna magia ;) pozdrawiam !
OdpowiedzUsuńDziękuję :) Myślę, że dla każdego na początku wydają się mocno skomplikowane, ale z czasem, okazuje się, że nie taki diabeł straszny :) Pozdrawiam
UsuńAsiu, zawsze mnie czymś zaskoczysz, zawsze pozytywnie:) Naszyjnik piękny, gdybym taki dostała na urodziny to nie przeszkadzałoby mi nawet to, że sporo po terminie:) Wszem i wobec chwale też twój herringbone, profesjonalnie pokręcony! Życzę naszyjnikowi by podzielił los swojego poprzednika, czyli stanął na podium:)
OdpowiedzUsuńDziękują Asiu :) Mam nadzieję, że siostrze mojej też za bardzo obsuwa nie przeszkadzała :) Co do herringbone, to tak jak napisałam, zrobiony na okrętkę, ale cieszy mnie bardzo :)
UsuńJest śliczny! Ja też jestem sutaszową minimalistką :)
OdpowiedzUsuńDzięki Aga :) Czasem ten nasz minimalizm chyba jednak wychodzi na zdrowie :)
UsuńJak zawsze wszystko pięknie wyszło!
OdpowiedzUsuńTradycyjnie życzę powodzenia w wyzwaniu :-)
Dziękuję Olu :) Co prawda na laury co tydzień się nie nastawiam, ale zabawa ta, mobilizuje mnie mocno do działania :)
UsuńJest piękny Asiu. Często prostsze znaczy lepsze. Twisted herringbone też ślicznie Ci wyszedł. Jest po prostu przecudny! Serdecznie gratuluję wyróżnienia :)
OdpowiedzUsuńDziękuję Karolinko :)
UsuńJa żałuję, że Twój Cudowny Naszyjnik Jesienny nie zdobył nagrody w Kufrze :( Tak trzymałam za niego kciuki... Oczywiście nie stracił na swej cudowności, piękności, itd, ale ... należało mu się wyróżnienie :)
Często jest tak, że to co rodzi się w trudzie i znoju, zachwyca nas potem swoją urodą. I tak jest w przypadku tego naszyjnika. Mnie zachwycił w każdym calu. Ja też nie przepadam za przeładowanymi formami w sutaszu. A twisted herrinbona jeszcze nie próbowałam, ale chciałabym by wyszedł mi tak jak Twój. Zdolniacha jesteś i tyle :)
OdpowiedzUsuńDziękuję Kasiu :) Oj, jak się weźmiesz za herringbona, to mój zblednie, bo zzielenieć z zazdrości już nie da rady ;)
UsuńBuziaczki :)
Śliczny ! Ja także wolę mniej ozdobną biżuterię.
OdpowiedzUsuńDziękuję :)
UsuńFantastyczny! Myślę, że warto było czekać i że siostra wcale nie ma za złe opóźnienia.
OdpowiedzUsuńDziękuję :) Mam nadzieję, że nie ma, choć początkowy pomysł na prezent był jeszcze inny :)
UsuńWarto było się trochę pomęczyć, bo prezent dla siostry zrobiłaś piękny,
OdpowiedzUsuńa to że dostała później ? to nic- ważne, że dostała go od serca :)
Pozdrawiam Marta.
Też jestem zwolenniczką prezentów od serca :) Dziękuję za ciepłe słowa :) Pozdrawiam serdecznie
UsuńJest przecudny, zachwycił mnie. Warto czekać na taki prezent :) i warto czekać na biżuterie od Ciebie ;) :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie
Fajne, jesienne kolorki:)
OdpowiedzUsuń