Na początek pokażę naszyjnik z resztek koralików, który - wbrew pozorom - pochłonął mi nieco czasu.
Naszyjnik wypleciony jest ukośnikiem na 15 koralików w rzędzie (miks szarości i czerni z dodatkiem czerwieni).
Jest dość długi - łącznie z kulkami marmuru i hematytu oraz ozdobnym łącznikiem - ma 67 cm. Z powodzeniem można go nosić z elementami dodatkowymi z przodu, z tyłu, a nawet z boku
Uzupełnieniem naszyjnika są kulkowe kolczyki, które zawiesiłam na wygrzebanych z czeluści moich starych zapasów biglach - rybkach
Naszyjnik nie ma zapięcia, ale z uwagi na jego długość, z powodzeniem przechodzi przez głowę
A przyczyną zmiksowania koralików była bransoletka, którą udziergałam według schematu Asi - Blue Fairy.
Wzór cudowny w swej prostocie i rodzący mnóstwo pomysłów kolorystycznych (tylko kiedy ja je zrealizuję???).
Użyłam koralików toho w rozmiarze 11/0 w kolorach: opaque frosted jet, matte color opaque gray (absolutnie piękny!), metallic silver frosted antique silver (bardzo interesujący odcień szarości), silver lined frosted black diamond, ceylon smoke i nickel (ulubiony!)
Z optymistycznym przesłaniem
I koniczynką na szczęście :)
Nic więc dziwnego, że raczej trudno mi się z nią rozstać ;)
Chciałabym jeszcze dodać, iż ja również dołączyłam do grupy Jois. JOIS - MADE IN POLAND to inicjatywa mająca na celu wypromowanie bransoletek bead crochet (prostych, ukośników lub sznurów tureckich) wykonywanych przez polskie rękodzielniczki. Jest to jednocześnie sposób na walkę z wszechobecną "chińszczyzną", a także próba wypromowania twórców, którzy tworzą pod szyldem marki jois.
Tak wygląda bransoletka firmowana znakiem jois:
I na koniec wspomnę o wyróżnieniu, jakie otrzymałam od Oli. Jest to wyróżnienie bez banerka, polegające na podaniu 7 faktów na temat swojej osoby.
Otóż ja nie specjalnie lubię mówić o sobie - krępuje mnie to i w zasadzie nie wiem, czy kogoś interesuje, czy lubię psy, i czy do pracy chodzę pieszo, czy też wożę się samochodem. Ale... z wieloma osobami, które tu zaglądają, nawiązałam nić wzajemnej (mam nadzieję) sympatii i pomyślałam, że może to być okazja do bliższego poznania się. Oto więc 7 nieznanych faktów na temat mojej osoby :)
1. Nie jestem typem sportowca - nie kręci mnie bieganie o 5 rano, jazda na rowerze w deszczu i mrozie, czy ćwiczenia rozciągające, po których nie czułabym, że oprócz każdego bolącego mięśnia, w ogóle mam jakieś ciało :) Ale bardzo lubię żużel (od kilkunastu lat kibicuję naszej drużynie, która przeżywa wzloty i upadki) i męską siatkówkę (to z kolei moja kilkuletnia dopiero przygoda z naszym mistrzem Polski).
P.S. Oglądam nawet mecze polskiej reprezentacji piłkarskiej, co już chyba trąci masochizmem ;)
2. Mimo, że cenię sobie ład i porządek, trudno mnie nazwać perfekcyjną panią domu :)
3. Jestem typem choleryka i nerwusa, dlatego łatwo mnie wyprowadzić z równowagi. Przyznam jednak, że przy moim małżonku na tym polu, wypadam blado i porównując nasze usposobienia, to mogłabym powiedzieć, że jestem oazą spokoju :P
Zdarza mi się jednak nawrzeszczeć i potupać nogami, staram się jednak z tym walczyć i z reguły się udaje. Za kierownicą jednak nie mam litości - tu właśnie ujawnia się moja dzika (lwia, skądinąd) natura i każdy, kto jedzie z zawrotną prędkością 40 km/h lewym pasem, wjeżdża na skrzyżowanie przy braku miejsca, wymusza pierwszeństwo, etc. doprowadza mnie do szału i zmusza do używania niecenzuralnych słów oraz klaksonu (w który jak na złość z reguły nie mogę sobie w nerwach trafić).
4. Nie wyobrażam sobie okresu przedświątecznego bez tej płyty
5. Sporo rzeczy odkładam na emeryturę :) Nie wiem nawet, czy jej dożyję i czy dam radę pracować jeszcze 34 lata (toż to prawie tyle, co żyję obecnie!), zwłaszcza, że pracuję już 10 lat i perspektywa ponad 40 lat pracy mało mnie cieszy, ale ... Gdyby było miło i sympatycznie, to chciałabym nauczyć się hiszpańskiego, zrobić studia podyplomowe (chyba na Uniwersytecie Trzeciego Wieku) z łaciny, którą od liceum darzę wielką miłością (chyba odwzajemnioną) i stworzyć solidne drzewo genealogiczne naszej rodziny (na razie Jula sięgnęła do moich i męża pradziadków).
6. Drażnią mnie błędy ortograficzne. Gęsiej skórki dostaję, gdy widzę "pszecież", "napewno", etc.
7. Za moją jedną z większych wad uważam pochopność - najpierw mówię/robię, a potem myślę. Miewa to rozmaite konsekwencje, ale i tak zauważam postęp w tej materii :)
I to by chyba było na tyle :)
Powinnam teraz nominować 3 blogi, ale to strasznie mało, dlatego też mam prośbę - może każdy kto ma potrzebę, chęć podzielenia się jakąś informacja na temat swojej osoby, przyjmie moją nominację. Może zechcecie się czymś pochwalić, przyznać do czegoś lub mamy wspólne zainteresowania? Chętnie poznam Was bliżej w ten oto sposób - zapraszam więc do częstowania sie wyróżnieniem :)
Pozdrawiam serdecznie
Asia
Kurcze, a ja z łaciny tylko garść powiedzeń pamiętam :) (a na studiach nawet egzamin sama i bez ściagania zdałam :))) Piękne te szarości, uwielbiam ten kolor, pasuje do wszystkiego!
OdpowiedzUsuńAha, no i nie wiem, czy będę jeszcze komentować, przeraziłaś mnie z tą ortografią. Będę teraz miała stresa za każdym razem :)))
OdpowiedzUsuńAga, no co Ty - ja u Ciebie błędów nie widziałam :) A poza tym ostatnio u Michała w zeszycie zobaczyłam "dógopis", więc nic mnie nie jest w stanie rzucić na podłogę :P
UsuńChyba się uodparniam :)
Ten naszyjnik jest mega piękny - bardzo udany miks kolorystyczny. Bransoletka też ciekawa :)
OdpowiedzUsuńDziękuję Aniu :) Ja się już na niego tyle napatrzyłam, że w oczach mi się mieni :)
UsuńPiękny naszyjnik, podziwiam i zazdroszczę umiejętności. Pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńDziękuję :) Nie ma co zazdrościć, tylko szydełko w łapkę i do przodu :)
UsuńJa tu widzę piękne szarości :) Asiu przeraziłaś mnie trochę bo wygląda na to, że jesteśmy bardzo podobne. Z wyjątkiem tej łaciny, która mimo 5 w indeksie chyba jednak mnie nie kocha :D
OdpowiedzUsuńO, nie wiedziałam, że nawet nie stojąc ze mną face to face przerażam :P
UsuńJa też nie wiem, czy mnie ta łacina kocha, ale wmawiałam jej w liceum i na studiach, że tak, więc pewnie też tak zaczęła myśleć :)
Pozdrawiam
Komplet bomba, widzę, że ten miks sprawdza się i w większych i mniejszych formach, a bransa zachwycająca (hehe wcale nie dlatego że wg mojego wzoru), kolory dobrałaś super! Co do faktów o Tobie, mogę się podpisać pod nimi z tym wyjątkiem, że ja nie prowadzę auta, mój mąż to oaza spokoju no i (proszę nie linczować mnie) kibicuję Unii Leszno:) ale na stadion chodzę rzadko to się nie pobijemy;p Co do genealogi ja korzystam z MyHeritage.com i baz internetowych, doszłam do 4 x pra:)
OdpowiedzUsuńAsiu, Twój wzór jest naprawdę bardzo wdzięczny i pewnie sporo jeszcze prac z niego powstanie :)
UsuńUnia Leszno, mówisz? :/ Hmm, damy radę :)
Znam ten portal odnośnie genealogii, ale ja wolę takie tradycyjne formy, papierowe, choć taka baza z pewnością ułatwia mnóstwo rzeczy :)
Ups mam nadzieje że cie nigdy nie poraziłam błędami ortograficznymi ;) Piękny ten naszyjnik, super wygląda połączenie tych kolorów, a ta bransoletka cudna! :)
OdpowiedzUsuńDzięki Asiu :) Nie natrafiłam na nie u Ciebie, więc spoko :)
UsuńPoza tym, nie przesadzam z tym tak bardzo, a najczęściej po prostu nie odwiedzam zbyt często blogów, na których takie kwiatki mnie porażają. Zresztą w dzisiejszych czasach jest tyle osób, które mają z tym problem, że trzeba nauczyć się go akceptować :)
Śliczne ukośniki, chociaż mój faworyt to ten szaro-grafitow-czrny. Ech, kiedy mnie wreszcie się uda nawlec tak żebym nie musiała pruć w połowie pierwszej sekwencji.
OdpowiedzUsuńElu, mi też bliższy ten w paseczki, ale melanżyk jest znakomity do wykorzystania niezużytych koralików, które w pocie czoła się udało nawlec :)
UsuńTrzymam kciuki za powodzenie :) Pozdrawiam
Asiu, biżu jak zwykle perfekcyjna. Super kolorki pasujące każdemu i na każdą okazję. A po tym co napisałaś o sobie, właśnie się przyłapałam na tym, że teraz sprawdzam każdą literkę, którą piszę, aby jakiegoś byka nie strzelić hehe.No i nie podejrzewałabym Cię o bycie choleryczką. No, ale wiadomo i świętego można z równowagi wyprowadzić ;). Ja podobnie jak Asia też używam MyHeritage.com ( kiedyś to się nazywało Moikrewni ) do tworzenia drzewa genealogicznego. Wciągnęłam w to swoją rodzinę. Każdy dołożył coś od siebie i z drzewka zrobiło się prawdziwe drzewo:). To darmowy portal, więc oprócz odrobiny pracy niczego nie wymaga. Uściski :)
OdpowiedzUsuńMatko Bosko! Bo wyjdzie na to, że ja herszt baba jestem i za każde ó postawione nie tam, gdzie trzeba po łapeczkach linijką :) Nie ma obaw, kochana :)
UsuńŚliczne! I naszyjnik i bransoletka. Bardzo fajny wzór i -faktycznie- daje dużo kolorystycznych możliwości :) Jej! Z tą płytą, to zupełnie jak u mnie- nie ma Świąt bez Celine! :) Nastrojowo i pięknie...
OdpowiedzUsuńpozdrowienia!
KQ
Dziękuję za miłe słowa :)
UsuńNastrojowo, pięknie, ale i pod nóżkę - przy Feliz navidad gibię się niemiłosiernie :)
Piękny ten naszyjnikowy miks :) oderwać oczu nie mogę również ze względu na ten oryginalny łącznik. No i bransoletka cudo! Szarościom mówię zdecydowanie "tak". Podobnie jak dziewczyny polecam MyHeritage.com moja rodzina też została w to wciągnięta i faktycznie dzięki temu nasze drzewo rozrosło się w ekspresowym tempie.
OdpowiedzUsuńDzięki Aga :)
UsuńPo Waszych rekomendacjach chyba i ja muszę się przeprosić z wirtualnym drzewem, i archiwa, tudzież księgi parafialne odłożyć na tę emeryturę :)
Rany, łacina... Ja ją kochałam, tylko ona mnie nie do końca, mimo, że sześcioletnią edukację zakończyłam z bdb :) I popieram zboczenia ortograficzne!! I popieram wyklinanie za kółkiem, z upodobaniem to robię i muszę przyznać, że nigdzie mnie to tak nie cieszy, jak podczas prowadzenia auta :)
OdpowiedzUsuńAleż się ucieszyłam, że nie tylko ja mam takie "schorzenia" :)
UsuńPozdrawiam ciepło :)
Nie mogę oczu oderwać. Fantastyczny naszyjnik, a bransoletka cudna :)
OdpowiedzUsuńBardzo dziękuję za tak miłe słowa :)
UsuńKocham szarości więc bransoletkę uwielbiam od pierwszego wejrzenia. Punkty 3, 6 i 7 - jakbym o sobie czytała ! I też chciałabym nauczyć się hiszpańskiego :)
OdpowiedzUsuńSzarości są super :)
UsuńOoo, jest nas więcej :)
Bycie kibicem sportowym to też sport... pewnego rodzaju :D Zwłaszcza przy oglądaniu naszej reprezentacji w piłce nożnej, która mimo wzlotów i (niestety częściej) upadków wciąż ma swoich kibiców :)
OdpowiedzUsuńFantastyczne kompozycje! Piękne kolory, śliczne wory. Cudowne :)
W sumie z nerwów cała podskakuję, więc coś tam podczas oglądania się jednak ruszam :)
UsuńCieszę się, że Ci się podobają te dłubanki :)
Bransoletka wygląda cudownie, ale naszyjnik podoba mi się jeszcze bardziej:)
OdpowiedzUsuńswietny pomysl z takim resztkowym naszyjnikiem
OdpowiedzUsuńPiękne prace:)
OdpowiedzUsuńPodziwiam cierpliwość i precyzję wykonania, tym bardziej, że mi nigdy by cierpliwości na to nie wystarczyło:)
Początek punktu trzeciego, to jakby o mnie:)
Ale mój mąż, to chodząca łagodność:) Na szczęście:)