Te maleńkie - jak na sutasz oczywiście - kolczyki to moje pierwsze sztyfty. Przyznam, że ciężko się manewruje zawijaskami w przypadku niewielkich koraliczków. Niemniej jednak jakoś się to wszystko udało, choć okazuje się, że ja zdecydowanie wolę wersje dyndające. Tym samym maleństwa trafiły na inne uszy i z tego co wiem - dobrze im tam :)
P. S. Postanowiłam też zmienić nieco szatę graficzną bloga. W końcu doszło do porozumienia między szablonami, z których korzystam a moimi oczekiwaniami. Teraz wydaje mi się bardziej przejrzysty.
Pozdrawiam serdecznie wszystkich odwiedzających
i życzę wszystkiego dobrego w Nowym Roku :)
Małe, nie łatwe do zrobienia ale za to jakie piękne!!! proszę o więcej bo szalenie mi się podobają:))
OdpowiedzUsuńSą fantastyczne:) Szkoda tylko, że nie ma zdjęcia jak prezentują się na uszkach:)
OdpowiedzUsuńAsiu:) Pięknie dziękuję za życzenia:) Strona się wspaniale rozwija ..tak trzymaj!Piękne robisz rzeczy:) Pozdrawiam Cię bardzo serdecznie:)
OdpowiedzUsuńBardzo ładne, ale ja też wolę wersje dyndające ;-)
OdpowiedzUsuń