Albowiem stało się - popełniłam drugi lariat, w tym samym zielonym kolorze, z tych samych koralików w wersji hex metalic iris green brown.
Aby jednak nadać mu odmiennego charakteru, zaopatrzony został w końcówki złożone z listków.
Z czystym sumieniem mogę się więc obronić i stwierdzić, iż taki sam jak jego bliźniaczek jednak nie jest :)
Naszyjnik zakończony listkami też już co prawda zrobiłam, ale tym razem listków jest ciut więcej i są w słusznym dla siebie kolorze.
Jak każdy lariat można go będzie nosić na wiele sposobów - pole do popisu jest ogromne i wierzę, że jego przyszła właścicielka znajdzie swój ulubiony :)
Pozdrawiam wszystkich, którzy nie zapomnieli o moim istnieniu niezwykle ciepło, a tym którzy zapomnieli, przypominam się z wiosennym uśmiechem na ustach :)
Witaj wiosno!!!
Może i taki sam, ale nadal przepiękny :-)
OdpowiedzUsuńDziękuję Olu :)
UsuńNic, że odgrzewany. Piękny! Te listki są przecudne!
OdpowiedzUsuńCzasami odgrzewane też smakuje dobrze ;)
UsuńA do listków wróciłam z przyjemnością :)
Kolejna odsłona i kolejna bardzo udana :-)))
OdpowiedzUsuńAsiu, dzięki Twoim lariatom, chyba przekonam się do hexów. Mienią się przecudnie :-)
Dziękuję Edytko :)
UsuńNic chyba nie mieni się tak szaleńczo jak hexy właśnie :)
Hmmm, może i odgrzewany, ale za to jaki smaczny! Joasiu, jest przecudny. A kolor głębokiej zieleni dodaje mu niezwykłej elegancji :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie.
Dziękuję za miłe słowa Ewciu :)
UsuńCudowny, z tymi listkami ogromnie mi się podoba :) No i ten kolor taki... leśny. Nic dodać, nic ująć :)
OdpowiedzUsuńZielony sam w sobie jest cudowny, ale wersja metalic iris green brown naprawdę robi wrażenie :)
UsuńAsiu piękny i elfi bardzo. Listki są cudne, a kolor zielony - wiadomo, kocham! Bardzo wiosenne odkurzenie bloga!
OdpowiedzUsuńWiosenne porządki się kłaniają :)
UsuńA zielony - wiadomo ;)
Ja tam na takie kotlety mogę sie patrzeć bez końca :D
OdpowiedzUsuńTo się cieszę :)
UsuńAleż Asiu, błyszczy się, błyszczy :) Nawet jeśli jest to "powtórka z rozrywki" to ja ją biorę w całości. Lariat wyszedł Ci prześliczny, a listki sprawiają, że jest bardzo świeży i wiosenny. Cudo! Buziaki :))
OdpowiedzUsuńOj błyszczy, Kasiu :) Ja też z listków jestem bardzo zadowolona :)
UsuńBuziaki :)
Piękny, tak jak jego poprzednik. Oj coś czuję że pewnie zakupisz młynek do 'produkcji' lariatów :). Wtedy przynajmniej nawlekanie idzie jak z płatka.
OdpowiedzUsuńWiesz Elu, szczerze mówiąc, ja nawlekanie rozkładam sobie w czasie - nie robię tego na raz, więc nie odczuwam aż takiego dyskomfortu z tego powodu. Natomiast nawlekanie sekwencji męczy mnie okrutnie, ale tu niestety maszyny nie pomogą :)
UsuńJak pięknie i Leśnie się zrobiło:)
OdpowiedzUsuńDziękuję :)
UsuńPiękny jest Asiu i taki leśny, po prostu świetnie wygląda :) wersja z listkami bardzo mi się podoba :)
OdpowiedzUsuńDziękuję Asiu :)
UsuńUwielbiam oglądać takie rzeczy, nawet te odgrzewane :)
OdpowiedzUsuń:)
UsuńA ja patrzę na lariat i tytuł posta i kombinuję gdzie tu zielony :) Mój ekran, jak w mordę strzelił, pokazuje mi czarny lariat :) Powiem szczerze, że nawet czarny jest piękny!
OdpowiedzUsuńCha, a mi do głowy czarny lariat jakoś nie wpadł, ale jak dobrze wygląda, to kto wie ...
UsuńJest piękny, w jednym z moich ulubionych kolorów (nawet moja mama psioczy, że ja ciągle w brązach, beżach i zieleniach jak żołnierz na poligonie :) ). Już dawno zakochałam się w hexach, uważam, że są idealne do sznurów. Ten połysk... :)
OdpowiedzUsuńKarola, ja też z reguły brązy, beże, zielenie, ale i innych kolorków mam troszkę w szafie, żeby się nie znudzić :)
UsuńWow, na miniaturce myślałam że jest czarny, a tu proszę zieleń:) fajnie wygląda
OdpowiedzUsuńJakoś ta zieleń niezbyt fotogeniczna się okazała :)
UsuńSłodkich Świąt :) :) !
OdpowiedzUsuńniesamowite:) przez chwile myślałam że to prawdziwe liście.
OdpowiedzUsuńUwielbiam lariaty, a ta kolorystyka i to w wersji hex to już w ogóle bajka :)
OdpowiedzUsuń