Dziękuję za odwiedziny, choć mam cichą nadzieję, że jeszcze się tu spotkamy.
Wszystkie zdjęcia i prace, które tu publikuję, są mojego autorstwa. Jeśli jest inaczej, zawsze o tym informuję.
Jeśli chcesz je wykorzystać, podaj proszę ich źródło. Dziękuję.

wtorek, 30 lipca 2013

Pink!

Jakiś czas temu dostałam maleńką paczuszkę z Preciosy, a w niej iście dające po oczach neonowe koraliki. Na pierwszy rzut wykorzystałam różowe, w kolejce czekają żółciutkie, które w akcji pokazała już Asia
Skusiłam się najpierw na różowe, gdyż świetnie korespondują z mini kolczykami, które zrobiłam dla Karoliny.
Kolczyki to niewielkie wkrętki w ulubionych przez Karolę kolorkach:


A bransoletka wygląda tak:


I na koniec troszkę prywaty :) W końcu doczekałam się upragnionego urlopu i przez najbliższe kilka dni wita mnie taki oto widok z okna





W związku z tym miewam problemy z łącznością ze światem, gdyż wi-fi nieraz zawodzi. Dlatego może nie zawsze będę obecna na Waszych blogach tak często, jakbym chciała, ale postaram się to nadrobić :)

Życzę Wam miłego tygodnia :)

I jeszcze na deser - mała zapowiedź czegoś, nad czym relaksuję się w czasie urlopu.
To się już chyba nazywa uzależnienie :)

Pozdrawiam

Asia

czwartek, 25 lipca 2013

Zakulkowałam się... na pastelowo :)

Taka bransoletka chodziła mi po głowie od dłuższego czasu i w końcu doczekała się realizacji. A jak się podszkoliłam w kulkach! Choć to ciągle ten sam rozmiar, czyli 12. Niemniej jednak kolejne doświadczenia są i przyznaję, że z jednych koralików robi się je lepiej, a z innych wychodzą mniej kuliste :)
A do kompletu powstały również kolczyki - tęczowy mix użytych w bransoletce koralików.




W tonacji pastelowej zrobiłam też zwykły sznur szydełkowo-koralikowy, z letnim - wakacyjnym akcentem, czyli dyndadełkiem w postaci małej rozgwiazdy. Nauczyłam się :) Jeden z punktów mogę więc z mojej listy "must learn" odhaczyć :)
Rozgwiazdy są dwie - jedna własnoręczna, druga to metalowa zawieszka.



W obu przypadkach użyłam Toho 11/0: opaque rainbow lavender, marbled opaque beige-pink, ceylon petunia i opaque pastel frosted shrimp.

Pozdrawiam Was  bardzo ciepło :)

Od poniedziałku zaczynam urlop i mam nadzieję, że w miejscu do którego się wybieram, będę miała internet, aby móc na bieżąco śledzić Wasze nowości.

Pa

niedziela, 21 lipca 2013

Dzieło wiekopomne ;)

Zgłupiałam na punkcie scrapbookingu już dawno. Coś tam cudowałam z kartkami, pudełkami, ale obmyśliłam plan zrobienia albumu. Pretekstem była 35. rocznica ślubu moich rodziców. Pomyślałam - ot, jak poszaleję, zrobię im pamiątkę, taką z wielkiego serca i w ogóle będzie piękna. Po dłuższym okresie zapału wpadłam jednak w konsternację i stwierdziłam, że absolutnie nie jestem w stanie zrobić czegoś, co wygląda cudnie poza moimi myślami i marzeniami. Już nawet zaczęłam zawracać głowę Ani. A tu proszę, splot rozmaitych wydarzeń i decyzji zdecydował inaczej :D
I tak oto, zaopatrzona w papiery i akcesoria z 3 różnych sklepów internetowych, przyprawiających o rozkoszny zawrót głowy, stworzyłam - w moim jakże subiektywnym odczuciu - dzieło wiekopomne :)
















Album łącznie z okładką składa się z 9 kart, 3 kart kalki technicznej, na której rozpisałam Hymn o miłości św. Pawła, a także dwóch tagów. Jest grubaśny - sprężyny, które dołączone były do bazy, ledwo go trzymają. A dodam, że odłożyłam 3 karty, których po prostu nie dałabym rady złączyć.
Oczywiście szukając natchnienia przeglądałam setki albumów, które wychodzą spod rąk "moich mistrzyń", ale najwięcej inspiracji starałam się "skraść" od Agnieszki, Ani, Agnieszki D., Joli, mamajudo. Oczywiście to są wzory, których nigdy nie dogonię, ale... To mój pierwszy album :)

I - ku niezbyt miłemu ;) zaskoczeniu niektórych domowników (pół podłogi w pokoju wyjęte z życiorysu)  - robienie albumów okropnie mi się podoba i z pewnością powstaną kolejne. A przynajmniej jeden, na który mam już pomysł i okazję :)

Ściskam mocno :)


sobota, 20 lipca 2013

WOW!

To wszystko co przyszło mi do głowy, gdy ujrzałam wyniki wyzwania opaskowego KK
Zupełnie się takiego obrotu sprawy nie spodziewałam, tym bardziej że zgłoszono tyle ślicznych opasek. Moje drugie zdziwienie było takie, że wśród wyróżnionych form zabrakło większości moich faworytów. Dowodzi to tylko tego, jak wiele mamy gustów i jak inaczej postrzegamy rzeczywsitość.
Bardzo się oczywiście cieszę i dziękuję za Wasze serdeczne gratulacje :)

A żeby było tu również co obejrzeć, pokażę Wam dzisiaj mój wczorajszy wytwór, do stworzenia którego zainspirowało mnie kolejne wyzwanie Kufra.



Serduszko - zawieszkę stworzoną dla mojej córci posyłam więc na kolejne wyzwanie, którego motywem przewodnim są te słodziachne barwy:





Pomysł ten chodził mi po głowie już od kilku dni, ale przyznam, że spodziewałam się ciut lepszego efektu.
Julce się podoba, więc jest dobrze :)

Ściskam Was mocno i zapraszam na jutrzejszy post, który przygotowałam już dawno temu i ciekawa jestem Waszej opinii :)


środa, 17 lipca 2013

Katarzyna :)

Pozostając przy niebieskościach maści wszelakiej :)
Przyznam, że przystępując do robienia tych kolczyków, towarzyszył mi niezły stres :)
O kobaltowe, długie kolce poprosiła mnie koleżanka (K. dziękuję Ci za zaufanie), zafascynowana pracą jednej ze znanych projektantek branży sutaszowej.
Jasne było dla mnie, że wzór to niedościgniony, a jednak pasuje jakoś z twarzą z zamówienia wyjść :) Nie było więc innego sposobu jak wziąć do ręki kamienie, koraliki i sznurki i liczyć na to, że jakoś się ułoży. Jakoś dotychczas się to sprawdzało, więc światło w tunelu było :) I jakaś ogólna wizja efektu ostatecznego była.
Tak więc sznureczki poskręcały mi się w taki oto wytwór:



K. zadowolona, więc ja tym bardziej :)
Choć mój serwis zaopatrzeniowy w sznurki zbliżone do kobaltu vel szafiru miał problemy i to co się udało zdobyć nie do końca było tym, czego szukałam.


Tym oto sposobem śliczne pastylki jaspisu cesarskiego po kilku miesiącach oczekiwania znalazły swoje właściwe miejsce :)
Wydaje mi się również, iż wzór ten doczeka się i innych wersji kolorystycznych...


Pozdrawiam cieplutko i dziękuję całym sercem, że zaglądacie :)

piątek, 12 lipca 2013

Szafirki :)

Szafirki to jedne z moich ulubionych kwiatów wiosennych. A tymczasem mamy pełnię lata, a kolor ten okazuje się być jednym z hitów sezonu :)
Pokazuję Wam więc komplecik w tych cudownych barwach (toho 11/0 opaque rainbow navy blue; silver lined cobalt; chyba - bo nie bardzo pamiętam -permanent finish galvanized starlight; super duo luster sapphire; super duo iris brown; magatama iris brown; rizo sapphire capri gold).


Bransoletka to kolejna już z serii "stonóg", wyplecionych według pomysłu weraph, zmodyfikowanego o dodanie do magatam rizo

  


Naszyjnik to zwykły sznur na 6 koralików w rzędzie z paseczkiem i wkomponowanymi koralikami rizo w cudownym zestawieniu kolorystycznym - z jednej strony szafir, z drugiej złoto.


I kolczyki - klasyczne kuleczki

 

Cały komplecik jest mój osobisty. I byłam z niego bardzo dumna dopóki sobie nie pooglądałam ostatnich koralikowych nowości u moich blogowych koleżanek :) Wówczas czar prysł i stwierdziłam, że ten mój osobisty, ulubiony (kolejny już zresztą) komplecik jest taki ... zwyczajny.
Co nie zmienia faktu, że bardzo go lubię i dobrze się czuję w takim odcieniu niebieskiego :)

wtorek, 9 lipca 2013

Red, red wine ...

Moje Drogie, rzadko tak mam, że kompletnie nie wiem, co napisać, ale jednak zdarza się.
I w związku z tymi właśnie kolczykami taka przypadłość mnie dopadła, więc wybaczcie, że będzie prosto i zwięźle, ale przynajmniej na temat.
Połączenie czerwieni z czernią jest - według mnie - idealne. Diabelskie, intrygujące, a jednocześnie stonowane i eleganckie.

I to tyle co mam do powiedzenia. Dziękuję :)


Ale na koniec ślę jeszcze serdeczne pozdrowienia dla: za- i pod- glądających :)
I dodam, że to mój 100 post :) Kolejne już czekają w kolejce :)

piątek, 5 lipca 2013

Fiolety rządzą :)

Uff! Uporałam się z moim pierwszym wyrobem ukośnikowym. Łatwo nie było, ale pierwsze koty za płoty :)
Wspomnę tylko, że do ukośnika zbierałam się kilka miesięcy, a tę bransoletkę prułam chyba ze cztery razy, zanim wypracowałam swoje metody walki :)
Tę bitwę uważam jednak za wygraną, choć po drodze w paru potyczkach poległam (na przykład w dwóch miejscach musiałam pomylić się w nawlekaniu, ale na szczęście nie rzuca się ten szczegół w oczy - przynajmniej mam taką nadzieję).
Zdjęcia nie oddają niestety ani kolorów, ani uroku wytworu mego :( Jak uda mi się zrobić lepsze, to je podmienię.



I rozpędzona, zadowolona z efektów, od razu wzięłam się za drugą :) Wykorzystując zapasy koralikowe.


To jest dokładnie ten sam wzór, który już raz popełniłam. Zmiana koralików i techniki rzecz jasna - i proszę, całkiem inny efekt :)

Użyłam tu toho metallic amethyst gun oraz [chyba] opaque rainbow lavender.



Bransoletki udziergałam według wzorów blondyny 

Pozdrawiam Was serdecznie, życząc miłego weekendu, a mieszkańców Rzeszowa i okolic zapraszam do rzeszowskiego muzeum. Będzie się działo :)

środa, 3 lipca 2013

Lato z opaską :)

Pewnie gdyby nie wyzwanie KK nigdy nie popełniłabym opaski. Jakoś ta forma nieszczególnie mnie pociągała, ale...
Tak sobie pomyślałam, że dziecię moje w wieku lat dwunastu, musi kudły swoje gęste i niesforne czymś odgarnąć. I do tego celu czasami używa opasek, więc jak będzie miała taką od mamy, to będzie dumna i zadowolona. I niech tak będzie :)
Mama zadowolona i dumna jest zdecydowanie mniej, ale to mój pierwszy romans z opaską i chyba można mu/mi wiele wybaczyć. Tak czy inaczej, niech sobie twór mój zawiśnie obok tych cudeniek, które już dla kufra powstały :)





Kolorki letnie - w sam raz na wakacje :)
Miałam jednak nadzieję, że sznurki nieco fikuśniej się poskręcają... Nie chciały ;)


poniedziałek, 1 lipca 2013

Joy!

Tak się składa, że różowy howlit wywołuje same przyjemne skojarzenia, a jego "radosna natura" dostarcza mu wielu zwolenników. Tak też było i w tym wypadku.
Kolczyki Happy! stały się obiektem pożądania pewnej osoby (K. dziękuję za zamówienie), której zależało na zastosowaniu tej właśnie kolorystyki. Jako że nie lubię powtarzać swoich prac, postanowiłam, że mimo innej formy, będą podobnie radosne. I z zamiłowania do prostoty powstały takie właśnie - dość proste - twory :) Ale ja takie właśnie lubię.


A że radość i zabawa chodzą parami, do kompletu mają jeszcze sznurkową bransoletkę z "dyndadełkami" (mój powrót do kumihimo).


Czy dyndadełka na bransoletce (i poniekąd na kolczykach) nie przypominają Wam czegoś smakowitego? Lekko kwaskowego, co prawda, ale to taki typowo letni smak. Smak, który nierozłącznie kojarzy mi się z wakacjami, spędzanymi u babci, kiedy to w ramach pomocy babci, zrywałyśmy w sadzie z siostrą ... porzeczki :).
 

Czerwone szły sprawnie i szybko, ale czarne... To jakaś masakra po prostu była. Dzięki porzeczkom jednak zarabiałam swoje pierwsze pieniądze. Nie były to co prawda bajońskie sumy, gdyż cena porzeczki w skupie była śmiesznie niska, niemniej jednak, coś do skarbony wpadało. 
I tak oto letnio i błogo mi się zrobiło :)
Więc moją bransoletkę zgłaszam również na letnie wyzwanie KK
A niech ma swoje pięć minut ;)


Pozdrawiam wszystkich podglądaczy :)