Po raz kolejny wykorzystałam dopalacza w postaci wyzwania, jakie pojawiło się na nowo odkrytym przeze mnie blogu. Tym razem chodziło o uszycie wisiora według tutorialu opracowanego przez Dora Maar
Pewnie gdyby nie ta właśnie zabawa, nie sięgnęłabym ani po piasek pustyni, ani po ten prosty, choć przecież dający wiele możliwości wzór.
Zarówno peyotową krawatkę, jak i końcówki wyplotłam z koralików.
Zdecydowałam się po raz kolejny na dodanie frędzli - nie mogę się im oprzeć po prostu :)
Zgodnie z wymogami konkursu, pokazać trzeba i plecki pracy - często o tym zapominam przy fotografowaniu :)
Wisior podkleiłam sztuczną skórką w kolorze pomarańczowym, który ładnie współgra z koralikami :)
Całość spoczywa oczywiście na brązowym rzemyku - lubię ten rodzaj nośnika, więc często wykorzystuję go w swoich wisiorach.
Dodam jeszcze, że to nie koniec moich wyzwaniowo-konkursowych sutaszowych prac, i nie koniec frędzli :)
W oryginale wisior prezentuje się znacznie lepiej - nie wiem dlaczego na zdjęciach nie wygląda dobrze, a same fotografie też pozostawiają wiele do życzenia; nie mam jednak siły na walkę z bloggerem.
Pozdrawiam serdecznie :)
P.S. O jacie, już wtorek! Czasoprzestrzenio urlopowa zlituj się nade mną ...
Świetny wisior, taki trochę "etno" dzięki zastosowaniu frędzelków :) I plecki też ma bardzo ładne :) Przyznam szczerze, że po piasek pustyni również sięgam niezmiernie rzadko, właściwie nie wiem dlaczego nie darzę go zbyt wielką sympatią - ale tutaj wpasował się tak idealnie, że już nie wyobrażam sobie innego kamienia na jego miejscu :-)
OdpowiedzUsuńNo właśnie dziwna sprawa z tym piaskiem pustyni - chyba albo się go lubi, albo nie, ale czasami okazuje się niezastąpiony :)
UsuńDziękuję Aniu :)
Piękny wisior, nie wiem czemu ale pierwsze skojarzenie padło na aztecki wzór!;) Bardzo podobają mi się frędzelki!;)
OdpowiedzUsuńDziękuję :) Cieszę się, że Ci się spodobał :)
UsuńPowiem otwarcie .. nie przepadam za sutaszem ale w takiej wersji jest dla mnie do przyjęcia tym bardziej, że kamień to piasek pustyni :) Jak widać ile ludzi tyle upodobań :D
OdpowiedzUsuńJa sutasz lubię, ale w wersji stonowanej - rozbudowane i kipiące kolorem projekty to nie moja bajka :)
UsuńA mnie się podoba i kolorystyka i frędzelki i piasek pustyni :-)
OdpowiedzUsuńWisior jest super!
P.S. Gratuluję wyróżnienia w Szufladzie :-)
Dziękuję Edytko :)
UsuńWyróżnienie w Szufladzie sprawiło mi ogromną radość :)
Mi się bardzo podoba, jest taki ognisty jak płomyczek zawieszony na rzemyku ;) Pięknie się prezentuje :)
OdpowiedzUsuńDzięki Asiu - rzeczywiście coś z tym płomyczkiem jest na rzeczy :)
UsuńPozdrawiam
Chociaż to kamień syntetyczny to bardzo go lubię w każdym wydaniu, a Twoja wersja wisiorka bardzo mi się podoba. A poza tym gratuluję sukcesu w Szufladowym wyzwaniu :))
OdpowiedzUsuńDziękuję Elu, cieszę się, że trafiłam w Twój gust :)
UsuńI bardzo dziękuję za gratulacje :) Ucieszyłam się z tego wyróżnienia :)
Piękny wisior taki dopracowany z każdym szczególikiem :)
OdpowiedzUsuńSerdecznie dziękuję za miłe słowa :)
UsuńPiękna praca, chociaż tak jak Ty nie przepadam za piaskiem pustyni, choć mam znajome, które go wręcz kochają jakby był co najmniej diamentem, a to przecież niepozorny syntetyk. Sutasz i frędzle idealnie do siebie pasują:) A plecki prościutkie, żadnej skoliozy;)
OdpowiedzUsuńDzięki Asiu :)
OdpowiedzUsuńZ syntetyków zdecydowanie bliższa mi. noc kairu
Może i plecki wisiora bez skoliozy, ale mój kręgosłup po ostatnich wyczynach odmawia posłuszeństwa :)
Fajny ! Takie indiańskie klimaty mi przypomina. A z syntetyków to mnie też bliżej do nocy kairu.
OdpowiedzUsuńCieszę się Beatko, że Ci się spodobał :)
UsuńPozdrawiam
Piękny wisior:)
OdpowiedzUsuń