I dzięki powrotowi natchnienia, weny, czy po prostu umiejętności sprawnej organizacji, mam wreszcie swoje ukochane, oplecione rivoli :)
Chciałam, aby były lekko asymetryczne, więc obszyłam je do połowy; zamiast klasycznego oplatania, wykorzystałam haft koralikowy.
I z całą mocą stwierdzam, że zakochałam się w tych kryształkach Swarovskiego (szkoda tylko, że tak fatalnie się je fotografuje). Są po prostu przepiękne :) Mój to cudowny kolor black diamond, który jest tak głęboki, że można się w nim utopić. Niestety na zdjęciu nie potrafię tego pokazać.
I jeszcze na koniec kilka słów chwalipięctwa - mam już od kilku dni wygrany prezent od Rudej Agi :)
Piękny jest, i jest czerwony, ten mój guzik wymarzony!
Jest śliczny, i jest mój, i bardzo, bardzo Ci Aguś raz jeszcze dziękuję :)
Piękną dziś mamy wiosnę - korzystajcie z niej, ile możecie :)
Pozdrawiam cieplutko :)
Edit: Słów kilka - otóż być może niektóre osoby, posiadające wyczulony zmysł wyobraźni, zechcą skojarzyć moje rivoli z pracami Izziland. Oczywiście nie sposób nie znać jej fantastycznych projektów, jednak nie śmiałabym porównywać moich maleńkich połóweczek okręgu, do jej fantastycznych wachlarzy. W moim odczuciu to są zupełnie dwa różne światy (nieco podobne w formie, owszem) - jednakowoż zdecydowałam się o tym napisać, gdyż okazuje się, że osób z wyobraźnią wokół nie brakuje...
Decydując się na asymetryczne obszycie moich kryształków moją inspiracją był natomiast równie fantastyczny wisior Karoliny, w którym zakochałam się od pierwszego wejrzenia :)