Nie wiem jak Wam, ale mnie pastele zdecydowanie bardziej kojarzą się z zimą aniżeli latem. Lato to dla mnie barwy żywe, intensywne, "dające po oczach"; zima z kolei jest nieco przygaszona - białe, otulone mrozem krajobrazy tłumią wszelką energię, a jedynym mocnym akcentem są tutaj zielone świerki, sosny i jodły. Nawet niebo zimą jest blade - błękitne, szare, czasami delikatnie różowe.
Dlatego też może moje zakupione wieki temu koraliki w pastelowych, łagodnych odcieniach tak długo musiały czekać na swoją kolej.
Od samego początku wiedziałam jednak, że powstanie z nich bargello. Kwestią sporną był jedynie czas, w którym to nastąpi ;)
Pierwotnie miałam zamiar zrobić naszyjnik według wzoru na bargello, zmodyfikowanego przez Kasię. Przyznam jednak szczerze, bez bicia, że nieco się przeraziłam nawlekania sekwencji - zarówno jej długości, ilości powtórzeń, jak i modyfikacji kolorów. Niby nie straszne mi długie sekwencje, bo miałam z nimi nie raz do czynienia, jednak zmiana tylu kolorów jednocześnie powodowała u mnie lekki zawrót głowy.
W swoich zasobach zachomikowanych wzorów miałam jednak wersję na 20 koralików w rzędzie, w kolorach zbliżonych do tych, którymi dysponowałam. I tak powstał pomysł na płaską bransoletkę, w 10 kolorach.
Jest miękka, układa się idealnie i dopasowuje do dłoni - choć dzisiaj wiem, iż mogłam ją zrobić nieco krótszą - na moją dłoń wciągam ją bez problemu bez rozpinania i mam luz.
Wbrew pozorom znalezienie odpowiednich końcówek nie było łatwe, dlatego postawiłam na manufakturę i niezbyt atrakcyjne walizkowe zakończenia oplotłam koralikami.
Zielonymi - jak wspomniane wcześniej choinki, które widzę w swoim zimowym krajobrazie :) Nie bez powodu ten odcień toho nosi nazwę pine green ;)
Co prawda dzisiaj świat już nie wygląda tak bajkowo i zimowo, jak jeszcze kilka dni temu, ale myślę, że i w taki chlapowaty, smutny dzień pastelowa bransoletka może poprawić humor :)
Pozdrawiam wszystkich serdecznie i dziękuję Wam za życzenia, i te świąteczne, i te noworoczne :)
Najpierw sprawdziłam co to takiego Bargello i skąd się wzięło. To już wiem :) Lubię szukać pochodzenie nazw, wtedy łatwiej zapamiętuję. Bransoletka śliczna. Niezależnie od tego czy kolory sa pastelowe, czy energetyczne, uwielbiam kolorowo, wesoło :)
OdpowiedzUsuńAle masz rację Asiu, zima to niewątpliwie pastele, choć Twoja bransoletka wcale zimna nie jest :))))
Pozdrawiam cieplutko :)
Ewciu, miło mi, że bransoletka Ci się podoba :) Ja też lubię moc kolorów :)
UsuńŚliczna jest i masz rację - bo już od samego patrzenia poprawił mi się humor :) Ogólnie w pastelach niekoniecznie gustuję, ale tutaj efekt nie jest "cukierkowy", więc naprawdę mi się podoba :-) I bardzo fajny pomysł z zapięciem :)
OdpowiedzUsuńJa z pastelami mam się różnie, choć w sumie wolę zdecydowanie żywsze kolory :) Ale czasami takie zgaszone barwy są urzekające :)
UsuńTaka słodziutka! Skojarzyła mi się z dawno nie widzianymi pastylkami pudrowymi (bardzo miłe skojarzenie:) A zapięcie jest super - gratuluję pomysłu!
OdpowiedzUsuńO tak - pudrowe pastylki, to jest to :) Bardzo je lubię - kojarzą mi się z dzieciństwem :)
UsuńMasz rację co do pasteli. W naszym klimacie lato ma intensywne kolory, ale już południe Europy, albo dalej na południe, gdzie słońce piecze, tam kolory w przyrodzie są zszarzałe i wypłowiałe do tego zakurzone z braku deszczu. Stąd pewnie styl i kolorystyka 'safari'.
OdpowiedzUsuńTwoje bargello wyszło takie delikatne i 'krajobrazowe' z tą zielenią. Aż się człek uśmiecha na widok tylu pozytywnych kolorów.
Elu, miło mi, że moja wersja Ci się podoba :) Masz rację - gorące słońce pali energetyczność barw, ale na szczęście u nas jest nieco inaczej :)
UsuńBransoletka jest prześliczna, chociaż ja bym ją "pozbawiła" tej żywej zieleni, wtedy byłaby jeszcze bardziej zimowa :)
OdpowiedzUsuńJa jednak zapatrzyłam się na moje świerki i to one mnie natchnęły do tej zieleni :)
UsuńPozdrawiam :)
A dla mnie jednak lato, ale z zimą w tle - lody! I to z listkiem mięty (ach te końcówki!) Jest śliczna Asiu!
OdpowiedzUsuńNo tak - lody! Ale one w sumie też zimne ;) Dzięki Aga :)
UsuńJakie przyjemne kolorki i wzór strasznie mi się podoba:)
OdpowiedzUsuńDzięki Natalko :) Chyba napatrzyłam się na te Twoje pastelowe sutaszki i zawzięłam się na te kolorki :)
UsuńAle śliczności, świetne kolorki od razu cieplej robi się na serduchu!;)
OdpowiedzUsuńDziękuję :)
UsuńAsieńko, ja kocham pastele latem i zimą, dlatego Twoja bransoletka ogromnie mi się podoba :)). Chociaż i mi nie straszne nawlekanie długich sekwencji, a wzór bargello jest jednym z moich ulubionych, to i ja (wiedząc czym to pachnie ) odpuściłam sobie nawlekanie koralików na kolejny naszyjnik.Przynajmniej na jakiś czas ;) A końcówki wykombinowałaś perfekcyjne ! Buziole
OdpowiedzUsuńNo właśnie - jakby to było pięknie, gdyby nawlekanie sekwencji można było zlecić krasnoludkom lub elfom? Na chwilę obecną raczej nie zanosi się, abym zmusiła się do nawleczenia skomplikowanego naszyjnika :)
UsuńŚwietna bransa - bardzo efektowne wykończenie zapięcia ! Pozdrawiam ;-)
OdpowiedzUsuńDzięki :)
UsuńJoasiu, w tych pastelach są też dwa mocniejsze akcenty i może dobrze, bo dzięki nim bransoletka widać że żyje - jest śliczna.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Cię serdecznie i ślę troszkę ciepła w te zimowe mroziki :)
Wszystkiego dobrego - Marta:
Bardzo dobry pomysł na końcówki, czasem właśnie brakuje stosownych "gotowców" i okazuje się, że własnym sumptem można zrobić coś bardziej odpowiedniego. :)
OdpowiedzUsuń