Albowiem stało się - popełniłam drugi lariat, w tym samym zielonym kolorze, z tych samych koralików w wersji hex metalic iris green brown.
Aby jednak nadać mu odmiennego charakteru, zaopatrzony został w końcówki złożone z listków.
Z czystym sumieniem mogę się więc obronić i stwierdzić, iż taki sam jak jego bliźniaczek jednak nie jest :)
Naszyjnik zakończony listkami też już co prawda zrobiłam, ale tym razem listków jest ciut więcej i są w słusznym dla siebie kolorze.
Jak każdy lariat można go będzie nosić na wiele sposobów - pole do popisu jest ogromne i wierzę, że jego przyszła właścicielka znajdzie swój ulubiony :)
Pozdrawiam wszystkich, którzy nie zapomnieli o moim istnieniu niezwykle ciepło, a tym którzy zapomnieli, przypominam się z wiosennym uśmiechem na ustach :)
Witaj wiosno!!!